Informacje

  • Wszystkie kilometry: 75359.88 km
  • Km w terenie: 2686.53 km (3.56%)
  • Czas na rowerze: 126d 02h 07m
  • Prędkość średnia: 24.12 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jurektc.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

300

Dystans całkowity:1648.47 km (w terenie 8.00 km; 0.49%)
Czas w ruchu:66:45
Średnia prędkość:24.70 km/h
Maksymalna prędkość:48.40 km/h
Suma podjazdów:4354 m
Maks. tętno maksymalne:165 (93 %)
Maks. tętno średnie:124 (70 %)
Suma kalorii:17039 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:329.69 km i 13h 21m
Więcej statystyk
Sobota, 4 marca 2017 Kategoria 300

Trasa nr 37

Ciężka trasa bo mocno pofałdowana i do tego ten wiatr!!! masakra!!
Gadzik dzielnie prowadził całą drogę a ja niczym wsza trzymałem się jego ogona.Kużwa  gośc jest w wybornej formie !!!
Można by napisać  Gad jak za dawnych lat ,  Powrót Gada czy  Reaktywacja Vel zgryźliwego czy też Nadzieja Szczecińskiego kolarstwa powraca :) hehehe
Dzieki Jareczku za plecy :)
A tobie braciszku to nie wiem czy dziękować czy też opierdzielić za namówienie mnie na taką masakrę. :)
  • DST 301.33km
  • Czas 11:47
  • VAVG 25.57km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Temperatura 10.7°C
  • HRmax 154 ( 87%)
  • HRavg 124 ( 70%)
  • Kalorie 3412kcal
  • Podjazdy 1151m
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 maja 2016 | Uczestnicy Kategoria 300

Trasa nr 117

Plan zdobycia Wroclawia siedzial mi w glowie od bardzo dawna
Od tak dawna ze nawet nie pamiętam od kiedy. :)Ale doskonale pamiętam z kim go
ukladalem. To sa tak zwane gadzikowe przemyślenia :) . Tylko ze ten  czlowieczek przestal je realizować.
Dobrze ze jeszcze mam brata który również lubi takie zwariowane pomysly
Obawy były o pogodę bo we wszystkich mediach zapowiadali deszcze i burze i to w szczególności w rejonach w które jechaliśmy. Na szczęście na prognozowaniu się skonczylo, bo nie spadla na nas nawet kropla deszczu.
O 18 wyjechaliśmy ze Szczecina uzgodniliśmy ze tempo będzie w granicach 25.
Wiatr nam nie przeszkadzał co bardzo nas cieszyło. Jechało się spokojnie no i rownym tempem. Male klopoty natrafiliśmy dopiero pod Gorzowem gdy się okazalo ze mamy zamknieta drogę i musimy skorzystać z objazdu.

Po czesci z niego skorzystaliśmy ale za dlugi wydawał nam się ten objazd więc postanowiliśmy wrócić na slad gpsu :).Dłuższy czas wydawał to się dobry pomyśl. Ale ostatnie kilkaset metrów budowlańcy zerwali nawierzchnie bo robią polaczenie z nowa s3 i przyszlo nam prowadzić rowerki. :( A jako ze mijała czwarta godzina podróżowania a na końcu przepychanek pojawiła się stacja tak wiec zrobiliśmy od razu dluzsza przerwę..


Przerwy robiliśmy co około 60 km ciepla kawa hot dog ciastko przecież uprawiamy turystykę rowerowa.:):) wiec nie należy się spieszyć.
Do tego trasę zaplanowała nam aplikacja gpssies z uwzględnieniem przejazdu szosowego roweru. Trzeba przyznać ze pomijając kilka drobnych wpadek ogarnela temat. Największą wpadnę zaliczyla pod Zbąszynkiem bo pokierowala nas na około 3 kilometrowy pradawny bruk.:):) Tempo spadlo do 10-12 km i dupa obita.
Gdy pożegnaliśmy "masażystę" jeszcze nie zdążyliśmy się nacieszyć asfalcikiem a tu otrzymalismy od apki piach. Ale co to był za piach :).Myslalem ze idziemy plaza,nie było mowy o jezdzie.


Kolejny stracony czas na pchanko roweru a tu srednia spada :)
Na szczęście wiecej takich uciech nie było.
A teraz relacja zdjęciowa



Od 290 karma zaczely się gorki.zjazd podjazd i tak w koleczko.
Ale mimo problemów dotarliśmy do Wroclawia.

Co do stadionu to mam mieszane odczucia.

Nie moglem zrozumieć dla czego tak piękny stadion nie ma swojej nazwy, na zewnątrz budynku.Szukalismy frontu żeby zrobic fote ale frontu na nim nie ma albo jest wszędzie.
Wiec zrobiliśmy tam gdzie uważalismy ze to będzie nasz front.

Pozniej zaliczyliśmy starówkę wygląda prawie jak nasza.Prawie bo jest ciut wieksza i tetniaca życiem.

Ale ze my przyzwyczajeni jestesmy do ciszy musieliśmy szybko opuścić te miejsce i udać się na dworzec.

Mielismy dwie godziny zapasu wiec kfc i piweczko wypelnilo nam czas oczekiwania.

Na 50 kilometrów do celu padła mi bateria w garminku :(  czyzby chłopaki z garmina nie przewidzieli jazdy dłuższej niż 15 godzin :)
A może ktoś korzystał z power banka w garminku,da się??
Dopadają mnie przemyślenia po co to robię dla czego nie spię w ciepłym łóżeczko z zoneczka tylko całą noc spędzam na siodle roweru??
Nasuwa się odpowiedz że to lubię :) ale czy na pewno :) :)
Zastanawiam się co teraz musi się wydarzyć żebym znów zarwał noc i spędził ja rowerowo:)

  • DST 374.88km
  • Teren 8.00km
  • Czas 15:51
  • VAVG 23.65km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 148 ( 84%)
  • HRavg 113 ( 64%)
  • Kalorie 5760kcal
  • Podjazdy 2307m
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 czerwca 2015 Kategoria 300

Trasa nr 85

Żeby było jasne od początku,to był pomysł Gadzika :)
O 4:00 rano spotkalismy sie na moście długim.Gadzik od razu oznajmił a raczej zapytał czy chodziłem kiedys do szkoły a że chodziłem :) zapytał czy rozumiem co to jest 2 i 3 razem (23) pokiwałem na co on tyle bedziemy własnie jechać i ni grama więcej. Po czym wsiadł na rower i pognaliśmy 30km/h :) hehehehehehehe
Na początku temperatura była znośna coś około 11 stopni ale nim dojechaliśmy do Goleniowa obniżyła sie do 3,4 stopnia. Łapska zmarzły jak tralala :) dopiero około 7 zaczeło sie poprawiać.
Jechało sie wysmienicie,miałem dobry dzień noga podawała aż chciało się podkręcać tempo.Tylko że Gadzik trzymał reke na pulsie.Może to i dobrze bo pierun wie czy bysmy dojechali do domku :)


To chyba scieżka z Połczynu do Czaplinka ale Gadzior nie lubi ścieżek i omija je szerokim łukiem.::)

Ten wyżej ma fajowe kolanówki :)
6km przed Czaplinkiem wskoczyliśmy na rybkę do Romka tylko szkoda że rybka została przesmażona na wiór :( była tylko skóra i ości!! ale i tak wpałaszowaliśmy :)



Taki to był posiłek że nim dojechałem do Czaplinka tak siarczyscie zgłodniałem że zacząłem słabnąć.Więc wskoczyłem do Orlenu na XXL i od razu poczułem moc :)
Za traske Jareczkowi należy sie 5 z+ piękne tereny i do tego mocno pomarszczone.Pokonywaliśmy je dość płynnie bez większego problem.
Na ostatnich 20 km zdechła mi nowa sigma :( może to tylko bateria w czujniku jeszcze nie sprawdziłem. Ale nawet gdyby, to wytrzymała tylko ze 3 miechy:( a więc lipa.
Teraz czas na zasłuzony browarek.
Aaaa bym zapomniał .
Wczoraj turlałem sie po bagnach między zmijami i kleszczami jak to pisała Ulka :) ale tam najwięcej to było żab Uleńko :)
A tu dzisiaj jadowita żaba chyba nas wołała :)
chyba nas sledzi :)



  • DST 330.00km
  • Czas 12:34
  • VAVG 26.26km/h
  • VMAX 47.16km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 165 ( 93%)
  • HRavg 113 ( 64%)
  • Kalorie 7867kcal
  • Podjazdy 896m
  • Sprzęt Hasa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2011 Kategoria 300, Traski TC_TEAM

Gadzinowa 300

Godz 4.00 Most Długi :):)

Właściwie co tu pisać, trasa się odbyła, co nieco boli a teraz trzeba odpoczywać.:)
A na poważnie trasę można podzielic na dwa etapy.
Etap pierwszy to przyjemna droga z wiatrem az do Kostrzyna i etap drugi to nieprzyjemna droga z Kostrzyna do Szczecina.



Z mostu Długiego ruszamy w składzie –Jurektc,Kris,Sargath,Gadbagienny,Lewy89 i Bartek. Ci dwaj ostatni mieli tylko odprowadzić nas do Schwedt i wracać ale Lewemu89 tak się spodobało że postanowił jechac z nami do końca.



W części pierwszej właściwie wszystko idzie zgodnie z planem gdyby nie kontuzja Sargatha. Chłopak od dłuższego czasu cierpi na bóle kolana, ale mimo to podjął decyzje, że jedzie z nami. Chyba z chęci wykręcenia 300-tki :)
Po około 80 km zaczął odczuwać pierwsze bóle i tak już to mu zostało aż do Kostrzyna. Rzekłbym z małymi przerwami, bo jak mnie pamięć nie myli to na na odcinku 5 km przez las chłopak dostał cudownego uzdrowienia :):) No cóż chłopcy lubią kałuże błota :):)
Na odcinku 165 km zrobiliśmy kilka kilkuminutowych przerw (wytyczne w tym temacie zapodawał Gad :):):) ) z takich dłuższych niż 2min to pamiętam Cedynie i Siekierki :):)








Ale mimo to jechało się przyzwoicie i nie było słychać narzekań.
Do Kostrzyna wjechaliśmy około 11,15
Od razu pojechaliśmy na dworzec główny aby Sargath kupił bilety a i Lewy mimo wcześniejszych deklaracji że jedzie z nami do końca, przez chwile myślał nad powrotem PKP. Ostateczna decyzje podjał po kebabie który postawił go na nogi :):)
Zresztą nie tylko jego :)
Po kebabie pojechaliśmy do Lidki kupić cos do picia i słodkiego i czas było już ruszać bo czas w naszym wypadku jest bardzo drogo ciemny :)
Od tego momentu zaczyna się etap drugi.
Przejechaliśmy zaledwie 35 km i już potrzebny był postój.
Prędkość oscylowała w granicach 20-24 km/h a morderczy uścisk wiatru wyciskał z nas ostatnie iskry zycia.
Wtedy to właśnie na 195 km ciało moje dopadło zmęczenie i znużenie. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko. Przecież siedzenie w ciepłym domku na kanapie z kuflem zimnego piwa daje więcej przyjemności niż szarpanie się z wiatrem na rowerze. Można tez wsiąść na trenażer i wykręcić 300 km, tylko nie poczuje się wtedy wiatru we włosach, spieczonych ust i nie zobaczy zachodu słońca (chyba że w TV )



Ale widocznie tak mój los :) i kręcić trzeba dalej bo do domku jeszcze daleko.
Te same myśli miał nie jeden raz Lewy89 ale chłopaka trzymaliśmy na duchu i dzieki temu a raczej dzieki swoim noga wytrzymał trase do końca.
Szarpałem się z tymi myslami przez około 60 km. Przypominałem sobie trase 324 km do Kołobrzegu i to co mówiłem po trasie ;) i ni w ząb pojąć nie mogę czemu znów to przechodze :)
Dopiero przed Gartz moje ciało dostało kopa.Właściwie to poczułem się jak po odrodzeniu :) Czarne mysli zwiały, przyszła chęc do krecenia i przyjemnośc z tego co robie. No i dobrze bo do domku pozostalo jeszcze 60 km.
Jechaliśmy spokojnie, zmęczeni, ale szczęśliwi że zaliczyliśmy kolejna 300 :)
Na rondzie Hakena pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domków.
Właściwie to nic więcej się nie wydarzyło i w domku wylądowałem około 19.30
Jestem szczęśliwy ze zaliczyłem kolejna 300 :):):)
Pozdrawiam.






..
  • DST 318.26km
  • Czas 13:10
  • VAVG 24.17km/h
  • VMAX 45.42km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 września 2010 Kategoria 300

Szczecin- Kołobrzeg-Szczecin

Na początek zapodaje mapke traski

Dystans pokonany to 324 km na liczniku rowerowym na mapce jest o 5 km wiecej nie zabardzo wiem dlaczego ale tak niestety jest zapewne w Kołobrzegu gdzies mi dodalo a ze miasta nie znam to korekte bedzie cięzko zrobic wiec tak zostaje.

Start z domku to godzina 1.40
Udałem się po Krisa do centrum i z tamtąd ruszamy w trase :)

Ciemno i dośc chlodno,temperatura około 8 stopni ale chumorki dopisują wiec ruszamy w droge.Przez miasto jedzie się spokojnie drogi oświetlone tempo według planu.Dopiero za Dąbiem nastaje przwdziwa noc ciemno jak w d...e :)nasze latareczki dają tyle co nic :) kilometry plyna a na niebie od północy prawdziwe fajerwerki błykawic.Myśli chodzą po głowie czy uda sie przejechac bez deszczu i czy wogóle uda sie przejechać :) Do samego Goleniowa ciemności okropne dobrze ze jedziemy w kamizelkach bo byśmy sie na drodze nie widzieli.:)
To przed Gyficami

Pierwszy odpoczynek to Gryfice stacja benzynowa wreście ciepła kawa i kanapka.
MIja 15 min i dalej w droge. Jedzie sie nieżle ruch znikomy jeszcze gdyby nie bolące kolano to byłoby pieknie.Dobrze że wziołem maść bo troche pomaga.Przerwy robimy dość rzadko bo nie ma takiej potrzeby kręcimy stałym tempem około 27 km/h
I juz Kołobrzeg

Pogoda super,błykawice nocne poszły gdzis bokiem i jedziemy w pięknej słonecznej pogodzie z lekkim zachmurzeniem a co najwazniejsze bez przeszkadzającego witru.
W Kołobrzegu przerwa na papu pare fotek zaliczenia mola i dalej w droge.
Kierunek to Dżwirzyno oj gdyby nie te bolące kolano byloby naprawde super jeszcze jak się jedzie to da sie znieść ale najgorzej jest po postoju.Droga z Dżwirzyna do Mrzeżyna to droga przez męke,plytami betonowymi dziurawymi jak ser szwajcarski telepocze nami przez 8 km.
Wreście koniec koszmaru zjezdzamy na Trzebiatów i smigamy na Rewal Dziwnówek i Dziwnów


W Dziwnówku złapalismy "żywiciela" :) siedzieliśmy mu na kole przez pare kilometrów a trzeba przyznać ze gość miał pare bo ciągną nas 33 km/h przez te pare km.
W Miedzywodziu skręcamy na Wolin i naprawde piękna droga pokonujemy kolejne kilometry.
Z Wolina do Goleniowa to właściwie nic nie pamietam prócz bolących kolan.

Każda przerwa to potworny ból przy wysiadaniu i wsiadaniu na rower a juz o pierwszym kręceniu to nie wspomne.Zaczelo sie od lewego scięgna kolana na 80 km a kończy na potwornym bolu scięgien obu kolan.Pod kolanami tak boli ze nawet nie moge sie dotknąć.Dobrze że do domku juz nie daleko.Jak truteń za Krisem sie ciągne zmian nie daje bo nie mam czym przycisnąc,jakby nogi mi odjelo.Wrescie upragniony most Długi do domku jeszcze jakies 4 km ale tu żegnam sie z Krisem i te ostatnie pare km ciągne sie sam.Ostatni podjazd do domku na Wilczej pokonuje z prędkością 6-8 km /h prawdziwy koszmar.Wreście DOM ,ledwo zwalam się z rowerku.Gdyby nie te bolące ścięgna pod kolanami to mógłbym powiedzieć ze droga minela bez większego problemu,kondycyjnie było super.Dzisiaj jest juz niedziela ścięgna niewiele lepiej a jutro do pracy.:(
Ale mimo wszysto niczego nie żałuje,dystany 324 km bylo moim marzeniem które sie spełniło :).W planach mialej jeszcze traske do Karpacza i na Hel ale póki co zawieszam je do bliżej nie okreslonego czasu.:)
Pozdrawiam.
  • DST 324.00km
  • Czas 13:23
  • VAVG 24.21km/h
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl