Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 219.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 12:00 |
Średnia prędkość: | 18.30 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 36.60 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Sobota, 31 lipca 2010
Szczecin-Nowe Warpno-Trzebież
Na dzisiaj była zaplanowana traska 170 km po pięknych drogach niemieckich przez Misiacza ale niestety problemy chorobowe i antybiotyki rozlożyły cały plan na lopatki.Nasz rezerwowy planista Kris tez stanął na wysokości zadania i zaplanował 120 km wypad do Nowego Warpna.
Jak zwykle start odbył się z Ogrodu Rajskiego o godz 8.00 a prócz Krisa dojechał jeszcze Arek.A chwilke póżniej z Głębokiego dołączył do nas lata nie widziany wózkarz Mariuszek.
Traska przebiegal bardzo spokojnie jechaliśmy równym tępem zbizonym do 30km/h pogoda była sloneczna a wiatr sprzyjał bo wiał w plecy i nim sie zorjentowaliśmy byliśmy juz na miejscu.
Przystań w Nowym warpnie jest zupełnie nowa wiec na laweczce postanowiliśmy się posilić napić płynu życia i ruszylismy na Hot Doga do Trzebieży.
A tutaj nasz planista Kris.
A tutaj ja :):)
Koniec leżakowania i ruszamy dalej w droge.
Chęci gdzies sie podziały do pedałowania i jechaliśmy jak smętne trutnie.Jedyne co nas trzymało przy zyciu to ten pyszny hot dog w Trzebiezy :)
No i żeby nie było jak w bajce Mariuszka opuściły siły wiec do tego trutniwego pedałowania doszlo spacerowe tempo.
Do Trzebiezy dotarliśmy okolo 12 i jakie było nasze zdziwienie gdy dowiedzielismy się ze żarlo podają dopiero od 13,to tak jak za komuny wóda była od 13 a teraz hot dogi od 13 :):)
W nie małym nerwie ruszyliśmy poszukac cos do zjedzenia.Wielkiego wyboru nie było wiec ze 100m dalej trafiliśmy na hamburgery.W zyciu wiekszego gówna nie jadłem za takie cudo powinny zamykać i dawac roboty publiczne.Do tego temu biznesmenowi przeszkadzały nasze rowery oparte o stól tak jakby bylo je gdzie postawić (zero stojaków na rowery).Za kare troszeczke mu poswiniłem na stole :):)
Po tym pysznym posiłku ruszylismy dalej w droge w końcu jeszcze przed nami 35km spacerowego tempa :) do tego w Brzózkach 2 km masazu jąder (cudowny bruk)
Tempo było bez zmian do czasu gdy Kris wpadł na pomysł poszalec za autobusem MZK :) i powiem wam ze w zyciu nie jechałem tak szybko prawie nie pedałując :) było to nie samowite, adrenalinka poszła do góry ze hoho.Powieżliśmy sie za nim z 5 km ale niestety tylko we dwoje wiec trzeba było poczekac na kolegow.Reszte drogi do Głebokiego snulismy razem,no prawie do Gębokiego bo cudowne uzdrowienie Arka dało mu powiew świezośći i jakies 4 km przed Głębokim tak nacisną na pedałki ze trzeba było się starac zeby się z nim zabrac.Kris został z Mariuszkiem a my pomkneliśmy co sił do przodu.Na Głębokim byliśmy zmordowani ze tralala ale zeby nie bylo za dobrze wpadłem na pomysł dobić się do końca i niestety juz sam wdrapałem się na Osowo a chce powiedziec ze to 6% podjazd długości około 2,5 km.
No i jak podjechałem to chciałem juz tylko do domku na łóżeczko.:):) co po 15 min się spelniło.
Pozdrawiam w szczególności MIsiaczka :):):) niech przejda mu juz te bóle.
A tak to wygląda na mapie
Jak zwykle start odbył się z Ogrodu Rajskiego o godz 8.00 a prócz Krisa dojechał jeszcze Arek.A chwilke póżniej z Głębokiego dołączył do nas lata nie widziany wózkarz Mariuszek.
Traska przebiegal bardzo spokojnie jechaliśmy równym tępem zbizonym do 30km/h pogoda była sloneczna a wiatr sprzyjał bo wiał w plecy i nim sie zorjentowaliśmy byliśmy juz na miejscu.
Przystań w Nowym warpnie jest zupełnie nowa wiec na laweczce postanowiliśmy się posilić napić płynu życia i ruszylismy na Hot Doga do Trzebieży.
A tutaj nasz planista Kris.
A tutaj ja :):)
Koniec leżakowania i ruszamy dalej w droge.
Chęci gdzies sie podziały do pedałowania i jechaliśmy jak smętne trutnie.Jedyne co nas trzymało przy zyciu to ten pyszny hot dog w Trzebiezy :)
No i żeby nie było jak w bajce Mariuszka opuściły siły wiec do tego trutniwego pedałowania doszlo spacerowe tempo.
Do Trzebiezy dotarliśmy okolo 12 i jakie było nasze zdziwienie gdy dowiedzielismy się ze żarlo podają dopiero od 13,to tak jak za komuny wóda była od 13 a teraz hot dogi od 13 :):)
W nie małym nerwie ruszyliśmy poszukac cos do zjedzenia.Wielkiego wyboru nie było wiec ze 100m dalej trafiliśmy na hamburgery.W zyciu wiekszego gówna nie jadłem za takie cudo powinny zamykać i dawac roboty publiczne.Do tego temu biznesmenowi przeszkadzały nasze rowery oparte o stól tak jakby bylo je gdzie postawić (zero stojaków na rowery).Za kare troszeczke mu poswiniłem na stole :):)
Po tym pysznym posiłku ruszylismy dalej w droge w końcu jeszcze przed nami 35km spacerowego tempa :) do tego w Brzózkach 2 km masazu jąder (cudowny bruk)
Tempo było bez zmian do czasu gdy Kris wpadł na pomysł poszalec za autobusem MZK :) i powiem wam ze w zyciu nie jechałem tak szybko prawie nie pedałując :) było to nie samowite, adrenalinka poszła do góry ze hoho.Powieżliśmy sie za nim z 5 km ale niestety tylko we dwoje wiec trzeba było poczekac na kolegow.Reszte drogi do Głebokiego snulismy razem,no prawie do Gębokiego bo cudowne uzdrowienie Arka dało mu powiew świezośći i jakies 4 km przed Głębokim tak nacisną na pedałki ze trzeba było się starac zeby się z nim zabrac.Kris został z Mariuszkiem a my pomkneliśmy co sił do przodu.Na Głębokim byliśmy zmordowani ze tralala ale zeby nie bylo za dobrze wpadłem na pomysł dobić się do końca i niestety juz sam wdrapałem się na Osowo a chce powiedziec ze to 6% podjazd długości około 2,5 km.
No i jak podjechałem to chciałem juz tylko do domku na łóżeczko.:):) co po 15 min się spelniło.
Pozdrawiam w szczególności MIsiaczka :):):) niech przejda mu juz te bóle.
A tak to wygląda na mapie
- DST 116.03km
- Czas 04:52
- VAVG 23.84km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 lipca 2010
Kategoria Do i z pracy
Dojazd do przacy
Jak w temacie.
- DST 18.00km
- Czas 00:50
- VAVG 21.60km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 lipca 2010
Lenistwo przełamane
Ostatnie dwa tygodnie nie zabardzo były mi po drodze z rowerem ale dzisiejsze rozkrecenie napewno to zmieni.Inicjatywa wyszła od Misiacza a ja tylko podałem dalej i w efekcie końcowym w trójke ruszyliśmy w droge (poszedłem z tą "drogą" troche za grubo) Dziwnymi skrutami z Pomorzan ruszyliśmy na Głębokie i to by było na tyle :):):)
Ale sie rozpisałem.Jestem ciekaw co nagryzmoli Misiacz.POzdrawiam.
Ale sie rozpisałem.Jestem ciekaw co nagryzmoli Misiacz.POzdrawiam.
- DST 27.50km
- Czas 01:27
- VAVG 18.97km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 lipca 2010
Szczawnica-Czerwony Klasztor
Klasyczna wycieczka z małżonką przebiegła bardzo spokojnie.Widoki które cieszyły oko byly wazniejsze od jazdy :( wiec tempo nie było oszołomiające :) ale wazne że cokolwiek sie ukręciło :) przez dwa tygodnie urlopu :):)
A tak wyglądała traska
A tu bedzie filmik jak się uda go zapodac :)
http://www.youtube.com/watch?v=0BhHeU76bUg
A tak wyglądała traska
A tu bedzie filmik jak się uda go zapodac :)
http://www.youtube.com/watch?v=0BhHeU76bUg
- DST 27.20km
- Czas 03:10
- VAVG 8.59km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 lipca 2010
Kategoria Do i z pracy
Do i z pracy
Zauważylem ze nie wpisując kilometrów dojazdów i powrotów z pracy umyka mi spora ich ilość. W końcu 30 km w tygodniu ponad 120 w miesiącu i prawie 1400 w roku to nie w kij dmuchał.Do pracy dojeżdzam codziennie bez wzgędu na pogode i pore roku.W związku z tym zaczynam je zapisywać.
- DST 12.00km
- Czas 00:35
- VAVG 20.57km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 lipca 2010
Bez pomysłu na tytuł :)
Ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza :) stanowczo jest za gorąco. Nawet się nie chce pokręcic na rowerku.Ale po dwu tygodniowej przerwie wojaży z Misiaczem,bo ten włuczył sie po Francji z małżonka ,nie wspomne ze bez roweru :) wreście przyszedł czas troche wspólnie podreptać.Dystans nie jest porażający ale czas miło spedziliśmy.A co najważniejsze na Osowie pobiłem swój rekord predkośći który obecnie wynosi 64,64 km/h :):)
- DST 18.87km
- Czas 01:06
- VAVG 17.15km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze