Sobota, 19 marca 2011
Kategoria 300, Traski TC_TEAM
Gadzinowa 300
Godz 4.00 Most Długi :):)
Właściwie co tu pisać, trasa się odbyła, co nieco boli a teraz trzeba odpoczywać.:)
A na poważnie trasę można podzielic na dwa etapy.
Etap pierwszy to przyjemna droga z wiatrem az do Kostrzyna i etap drugi to nieprzyjemna droga z Kostrzyna do Szczecina.
Z mostu Długiego ruszamy w składzie –Jurektc,Kris,Sargath,Gadbagienny,Lewy89 i Bartek. Ci dwaj ostatni mieli tylko odprowadzić nas do Schwedt i wracać ale Lewemu89 tak się spodobało że postanowił jechac z nami do końca.
W części pierwszej właściwie wszystko idzie zgodnie z planem gdyby nie kontuzja Sargatha. Chłopak od dłuższego czasu cierpi na bóle kolana, ale mimo to podjął decyzje, że jedzie z nami. Chyba z chęci wykręcenia 300-tki :)
Po około 80 km zaczął odczuwać pierwsze bóle i tak już to mu zostało aż do Kostrzyna. Rzekłbym z małymi przerwami, bo jak mnie pamięć nie myli to na na odcinku 5 km przez las chłopak dostał cudownego uzdrowienia :):) No cóż chłopcy lubią kałuże błota :):)
Na odcinku 165 km zrobiliśmy kilka kilkuminutowych przerw (wytyczne w tym temacie zapodawał Gad :):):) ) z takich dłuższych niż 2min to pamiętam Cedynie i Siekierki :):)
Ale mimo to jechało się przyzwoicie i nie było słychać narzekań.
Do Kostrzyna wjechaliśmy około 11,15
Od razu pojechaliśmy na dworzec główny aby Sargath kupił bilety a i Lewy mimo wcześniejszych deklaracji że jedzie z nami do końca, przez chwile myślał nad powrotem PKP. Ostateczna decyzje podjał po kebabie który postawił go na nogi :):)
Zresztą nie tylko jego :)
Po kebabie pojechaliśmy do Lidki kupić cos do picia i słodkiego i czas było już ruszać bo czas w naszym wypadku jest bardzo drogo ciemny :)
Od tego momentu zaczyna się etap drugi.
Przejechaliśmy zaledwie 35 km i już potrzebny był postój.
Prędkość oscylowała w granicach 20-24 km/h a morderczy uścisk wiatru wyciskał z nas ostatnie iskry zycia.
Wtedy to właśnie na 195 km ciało moje dopadło zmęczenie i znużenie. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko. Przecież siedzenie w ciepłym domku na kanapie z kuflem zimnego piwa daje więcej przyjemności niż szarpanie się z wiatrem na rowerze. Można tez wsiąść na trenażer i wykręcić 300 km, tylko nie poczuje się wtedy wiatru we włosach, spieczonych ust i nie zobaczy zachodu słońca (chyba że w TV )
Ale widocznie tak mój los :) i kręcić trzeba dalej bo do domku jeszcze daleko.
Te same myśli miał nie jeden raz Lewy89 ale chłopaka trzymaliśmy na duchu i dzieki temu a raczej dzieki swoim noga wytrzymał trase do końca.
Szarpałem się z tymi myslami przez około 60 km. Przypominałem sobie trase 324 km do Kołobrzegu i to co mówiłem po trasie ;) i ni w ząb pojąć nie mogę czemu znów to przechodze :)
Dopiero przed Gartz moje ciało dostało kopa.Właściwie to poczułem się jak po odrodzeniu :) Czarne mysli zwiały, przyszła chęc do krecenia i przyjemnośc z tego co robie. No i dobrze bo do domku pozostalo jeszcze 60 km.
Jechaliśmy spokojnie, zmęczeni, ale szczęśliwi że zaliczyliśmy kolejna 300 :)
Na rondzie Hakena pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domków.
Właściwie to nic więcej się nie wydarzyło i w domku wylądowałem około 19.30
Jestem szczęśliwy ze zaliczyłem kolejna 300 :):):)
Pozdrawiam.
..
Właściwie co tu pisać, trasa się odbyła, co nieco boli a teraz trzeba odpoczywać.:)
A na poważnie trasę można podzielic na dwa etapy.
Etap pierwszy to przyjemna droga z wiatrem az do Kostrzyna i etap drugi to nieprzyjemna droga z Kostrzyna do Szczecina.
Z mostu Długiego ruszamy w składzie –Jurektc,Kris,Sargath,Gadbagienny,Lewy89 i Bartek. Ci dwaj ostatni mieli tylko odprowadzić nas do Schwedt i wracać ale Lewemu89 tak się spodobało że postanowił jechac z nami do końca.
W części pierwszej właściwie wszystko idzie zgodnie z planem gdyby nie kontuzja Sargatha. Chłopak od dłuższego czasu cierpi na bóle kolana, ale mimo to podjął decyzje, że jedzie z nami. Chyba z chęci wykręcenia 300-tki :)
Po około 80 km zaczął odczuwać pierwsze bóle i tak już to mu zostało aż do Kostrzyna. Rzekłbym z małymi przerwami, bo jak mnie pamięć nie myli to na na odcinku 5 km przez las chłopak dostał cudownego uzdrowienia :):) No cóż chłopcy lubią kałuże błota :):)
Na odcinku 165 km zrobiliśmy kilka kilkuminutowych przerw (wytyczne w tym temacie zapodawał Gad :):):) ) z takich dłuższych niż 2min to pamiętam Cedynie i Siekierki :):)
Ale mimo to jechało się przyzwoicie i nie było słychać narzekań.
Do Kostrzyna wjechaliśmy około 11,15
Od razu pojechaliśmy na dworzec główny aby Sargath kupił bilety a i Lewy mimo wcześniejszych deklaracji że jedzie z nami do końca, przez chwile myślał nad powrotem PKP. Ostateczna decyzje podjał po kebabie który postawił go na nogi :):)
Zresztą nie tylko jego :)
Po kebabie pojechaliśmy do Lidki kupić cos do picia i słodkiego i czas było już ruszać bo czas w naszym wypadku jest bardzo drogo ciemny :)
Od tego momentu zaczyna się etap drugi.
Przejechaliśmy zaledwie 35 km i już potrzebny był postój.
Prędkość oscylowała w granicach 20-24 km/h a morderczy uścisk wiatru wyciskał z nas ostatnie iskry zycia.
Wtedy to właśnie na 195 km ciało moje dopadło zmęczenie i znużenie. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko. Przecież siedzenie w ciepłym domku na kanapie z kuflem zimnego piwa daje więcej przyjemności niż szarpanie się z wiatrem na rowerze. Można tez wsiąść na trenażer i wykręcić 300 km, tylko nie poczuje się wtedy wiatru we włosach, spieczonych ust i nie zobaczy zachodu słońca (chyba że w TV )
Ale widocznie tak mój los :) i kręcić trzeba dalej bo do domku jeszcze daleko.
Te same myśli miał nie jeden raz Lewy89 ale chłopaka trzymaliśmy na duchu i dzieki temu a raczej dzieki swoim noga wytrzymał trase do końca.
Szarpałem się z tymi myslami przez około 60 km. Przypominałem sobie trase 324 km do Kołobrzegu i to co mówiłem po trasie ;) i ni w ząb pojąć nie mogę czemu znów to przechodze :)
Dopiero przed Gartz moje ciało dostało kopa.Właściwie to poczułem się jak po odrodzeniu :) Czarne mysli zwiały, przyszła chęc do krecenia i przyjemnośc z tego co robie. No i dobrze bo do domku pozostalo jeszcze 60 km.
Jechaliśmy spokojnie, zmęczeni, ale szczęśliwi że zaliczyliśmy kolejna 300 :)
Na rondzie Hakena pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domków.
Właściwie to nic więcej się nie wydarzyło i w domku wylądowałem około 19.30
Jestem szczęśliwy ze zaliczyłem kolejna 300 :):):)
Pozdrawiam.
..
- DST 318.26km
- Czas 13:10
- VAVG 24.17km/h
- VMAX 45.42km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
gratuluję, że się wam udało !
niepotrzebnie zaśmiecam filmik :)
pozdrawiam sargath - 07:20 poniedziałek, 21 marca 2011 | linkuj
niepotrzebnie zaśmiecam filmik :)
pozdrawiam sargath - 07:20 poniedziałek, 21 marca 2011 | linkuj
Chylę czoła! Mi przy 1/3 takiego dystansu robi się już ciepło :)
abarth - 23:12 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
gratuluje pozdrawiam i życzę więcej takich wspomnień!
pleban - 23:00 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Piękny dystans, trasa i relacja. Nie ma porównania do trenażerów ;-). Pozdrower.
MARECKY - 22:21 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Maniacy, przed 4 w nocy na rowerze :)
Cieszę się, że jest team nakręcający nie tylko szczecińskich rowerzystów. Gratuluję dystansu całej ekipie ;) axis - 20:10 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Cieszę się, że jest team nakręcający nie tylko szczecińskich rowerzystów. Gratuluję dystansu całej ekipie ;) axis - 20:10 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Chylę głowę..Jeszcze trochę, a rzuci was na BBTour :)
Gryf - 19:33 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Szkoda że musiałem wracać:( no ale widzę że wam też się wiatr z powrotem dał we znaki. Mam nadzieję że za tydzień jakieś 300 planujecie:) żebym mógł się na całość zabrać.
IsmailDelivere - 18:51 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Ja również chylę czoła. Pociągnąć tak piątek, sobota, niedziela i tysiączek w kieszeni.
viatrak - 18:38 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Czegevara, na trekkingu to śmigam ja, oni zasuwają na góralach. Daj im szosówki, to zrobią 800 km ;)))
Misiacz - 17:59 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Gratulacje za dystans w tą pogodę! Jednak jedna rzecz mi nie daje spokoju. Lubicie jeździć długie trasy a wszyscy śmigacie na trekingach - jakiś wstręt do szosówek, które są wprost stworzone do długich jazd??
czegevara - 17:40 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Ciekawe na jakim oleju można tyle z siebie wycisnąć, może to wina nowej generacji doładowany silników Biturbo?. Coś w tym musi być sam czekam na ich update ;)
Extra fotki i niesamowity dystans, który mnie też kręci - już nie długo - pozdrawiam Arek B1 - 17:39 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Extra fotki i niesamowity dystans, który mnie też kręci - już nie długo - pozdrawiam Arek B1 - 17:39 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Podziwiam i gratuluję dystansu, zwycięskiej walki z własnymi słabościami oraz współtowarzyszy, dzięki którym łatwiej przezwyciężać mniejsze i większe kryzysy :)))))))))))))
athena - 17:27 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
athena - 17:27 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
dzięki za to, że pojechaliście, sam na tej trasce chyba bym zdechł. odcinek pod wiatr by mnie sponiewierał. przepraszam za reżim z przerwami, ale z powodu starości boję się wracać do domu po ciemku.
p.s.
zrobiłem na mapie kółko - TRZYSTA wiesz jaki to zasięg :))) Jarek - 17:20 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
p.s.
zrobiłem na mapie kółko - TRZYSTA wiesz jaki to zasięg :))) Jarek - 17:20 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
zajefajna traska !!! szacun dla rowerzystow w kamizelkach bo to najwazniejsze gdy wyjezdza sie o 4 RANO !!! przesada ... jurek ale jak na 300 km to mało tych foteczkek a szkoda , chyba ze nie bylo nic ciekawego po drodze oprocz tego '' merca '' z lufą :) :):): pozdro dla TWARDEJ EKIPY :):):)
młody :):):) - 16:46 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
świetny trip! i bajka foto. najważniejsze, że ekipa i pogoda dopisała:) ps. jakieś z Was cyborgi nowej generacji, bo żadnych drucików się nie dopatrzyłem :)
k4r3l - 16:31 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Przy takie pogodzie, jaka jest teraz, to dla mnie niepojęte. Szacun Panowie !!!
Isgenaroth - 16:27 niedziela, 20 marca 2011 | linkuj
Komentuj