Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 1009.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 41:51 |
Średnia prędkość: | 24.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.95 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 59.38 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 31 marca 2011
Kategoria Do i z pracy
Do i z pracy i sklep
Dzisiaj wymieniłem w końcu linki i pancerzyki do przerzutek i hamulców bo te stare były dalekie od ideału :):) I co ?? nie zdawałem sobie sprawy, że może być teraz tak zajebiście :):):)
A tu jeszcze foteczka Szczecina.
A tu jeszcze foteczka Szczecina.
- DST 25.75km
- Czas 01:15
- VAVG 20.60km/h
- VMAX 42.85km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 marca 2011
Kategoria Najszybsza
Szczecin moje miasto
Po pracy trzeba było coś wykręcic więc standartowo zrobilismy z Krisem kółeczko :)
- DST 37.41km
- Czas 01:14
- VAVG 30.33km/h
- VMAX 44.54km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 marca 2011
Szczecin
Cykloza?? hmm, sam nie wiem, ale jak nie ma co robic to rower na nude pomoże :)
Zachód słońca nad Odra w Szczecinie
Zachód słońca nad Odra w Szczecinie
- DST 10.42km
- Czas 01:25
- VAVG 7.36km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 marca 2011
Dobieszczyn-Piaski-Trzebież-Szczecin
Po ostatnich rajdach Szczecińskiego BS i typowych dla takich imprez nie za szybkich przemieszczeń sie :):) postanowilismy dzisiaj z Gadem i Krisem wycisnąć troszke z siebie potu.
Jezdnia była troche mokra po nocnych opadach ale nie przeszkodziło to nam w realizacjo planów.Tempo trzymalismy w granicach 30 a może ciut ponad 30, mimo wiatru północno-wschodniego.
Zmiany robilismy co 1 km no i chyba dla tego jechało sie wysmienicie.Był czas na przycisnięcie a pózniej na odpoczynek.
Zresztą co tam wiatr,przecież jechał z nami Gadbagienny :):) a z tym stworem to mozna góry przenośić znaczy przeciągac za jego plecami :):):):)
?130113729980092#lat=53.55255&lng=14.45389&zoom=10&type=2
Jezdnia była troche mokra po nocnych opadach ale nie przeszkodziło to nam w realizacjo planów.Tempo trzymalismy w granicach 30 a może ciut ponad 30, mimo wiatru północno-wschodniego.
Zmiany robilismy co 1 km no i chyba dla tego jechało sie wysmienicie.Był czas na przycisnięcie a pózniej na odpoczynek.
Zresztą co tam wiatr,przecież jechał z nami Gadbagienny :):) a z tym stworem to mozna góry przenośić znaczy przeciągac za jego plecami :):):):)
?130113729980092#lat=53.55255&lng=14.45389&zoom=10&type=2
- DST 76.74km
- Czas 02:41
- VAVG 28.60km/h
- VMAX 45.68km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 marca 2011
Kategoria Do i z pracy
Co i z pracy
Jak w temacie
- DST 25.00km
- Czas 01:15
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2011
Kategoria 300, Traski TC_TEAM
Gadzinowa 300
Godz 4.00 Most Długi :):)
Właściwie co tu pisać, trasa się odbyła, co nieco boli a teraz trzeba odpoczywać.:)
A na poważnie trasę można podzielic na dwa etapy.
Etap pierwszy to przyjemna droga z wiatrem az do Kostrzyna i etap drugi to nieprzyjemna droga z Kostrzyna do Szczecina.
Z mostu Długiego ruszamy w składzie –Jurektc,Kris,Sargath,Gadbagienny,Lewy89 i Bartek. Ci dwaj ostatni mieli tylko odprowadzić nas do Schwedt i wracać ale Lewemu89 tak się spodobało że postanowił jechac z nami do końca.
W części pierwszej właściwie wszystko idzie zgodnie z planem gdyby nie kontuzja Sargatha. Chłopak od dłuższego czasu cierpi na bóle kolana, ale mimo to podjął decyzje, że jedzie z nami. Chyba z chęci wykręcenia 300-tki :)
Po około 80 km zaczął odczuwać pierwsze bóle i tak już to mu zostało aż do Kostrzyna. Rzekłbym z małymi przerwami, bo jak mnie pamięć nie myli to na na odcinku 5 km przez las chłopak dostał cudownego uzdrowienia :):) No cóż chłopcy lubią kałuże błota :):)
Na odcinku 165 km zrobiliśmy kilka kilkuminutowych przerw (wytyczne w tym temacie zapodawał Gad :):):) ) z takich dłuższych niż 2min to pamiętam Cedynie i Siekierki :):)
Ale mimo to jechało się przyzwoicie i nie było słychać narzekań.
Do Kostrzyna wjechaliśmy około 11,15
Od razu pojechaliśmy na dworzec główny aby Sargath kupił bilety a i Lewy mimo wcześniejszych deklaracji że jedzie z nami do końca, przez chwile myślał nad powrotem PKP. Ostateczna decyzje podjał po kebabie który postawił go na nogi :):)
Zresztą nie tylko jego :)
Po kebabie pojechaliśmy do Lidki kupić cos do picia i słodkiego i czas było już ruszać bo czas w naszym wypadku jest bardzo drogo ciemny :)
Od tego momentu zaczyna się etap drugi.
Przejechaliśmy zaledwie 35 km i już potrzebny był postój.
Prędkość oscylowała w granicach 20-24 km/h a morderczy uścisk wiatru wyciskał z nas ostatnie iskry zycia.
Wtedy to właśnie na 195 km ciało moje dopadło zmęczenie i znużenie. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko. Przecież siedzenie w ciepłym domku na kanapie z kuflem zimnego piwa daje więcej przyjemności niż szarpanie się z wiatrem na rowerze. Można tez wsiąść na trenażer i wykręcić 300 km, tylko nie poczuje się wtedy wiatru we włosach, spieczonych ust i nie zobaczy zachodu słońca (chyba że w TV )
Ale widocznie tak mój los :) i kręcić trzeba dalej bo do domku jeszcze daleko.
Te same myśli miał nie jeden raz Lewy89 ale chłopaka trzymaliśmy na duchu i dzieki temu a raczej dzieki swoim noga wytrzymał trase do końca.
Szarpałem się z tymi myslami przez około 60 km. Przypominałem sobie trase 324 km do Kołobrzegu i to co mówiłem po trasie ;) i ni w ząb pojąć nie mogę czemu znów to przechodze :)
Dopiero przed Gartz moje ciało dostało kopa.Właściwie to poczułem się jak po odrodzeniu :) Czarne mysli zwiały, przyszła chęc do krecenia i przyjemnośc z tego co robie. No i dobrze bo do domku pozostalo jeszcze 60 km.
Jechaliśmy spokojnie, zmęczeni, ale szczęśliwi że zaliczyliśmy kolejna 300 :)
Na rondzie Hakena pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domków.
Właściwie to nic więcej się nie wydarzyło i w domku wylądowałem około 19.30
Jestem szczęśliwy ze zaliczyłem kolejna 300 :):):)
Pozdrawiam.
..
Właściwie co tu pisać, trasa się odbyła, co nieco boli a teraz trzeba odpoczywać.:)
A na poważnie trasę można podzielic na dwa etapy.
Etap pierwszy to przyjemna droga z wiatrem az do Kostrzyna i etap drugi to nieprzyjemna droga z Kostrzyna do Szczecina.
Z mostu Długiego ruszamy w składzie –Jurektc,Kris,Sargath,Gadbagienny,Lewy89 i Bartek. Ci dwaj ostatni mieli tylko odprowadzić nas do Schwedt i wracać ale Lewemu89 tak się spodobało że postanowił jechac z nami do końca.
W części pierwszej właściwie wszystko idzie zgodnie z planem gdyby nie kontuzja Sargatha. Chłopak od dłuższego czasu cierpi na bóle kolana, ale mimo to podjął decyzje, że jedzie z nami. Chyba z chęci wykręcenia 300-tki :)
Po około 80 km zaczął odczuwać pierwsze bóle i tak już to mu zostało aż do Kostrzyna. Rzekłbym z małymi przerwami, bo jak mnie pamięć nie myli to na na odcinku 5 km przez las chłopak dostał cudownego uzdrowienia :):) No cóż chłopcy lubią kałuże błota :):)
Na odcinku 165 km zrobiliśmy kilka kilkuminutowych przerw (wytyczne w tym temacie zapodawał Gad :):):) ) z takich dłuższych niż 2min to pamiętam Cedynie i Siekierki :):)
Ale mimo to jechało się przyzwoicie i nie było słychać narzekań.
Do Kostrzyna wjechaliśmy około 11,15
Od razu pojechaliśmy na dworzec główny aby Sargath kupił bilety a i Lewy mimo wcześniejszych deklaracji że jedzie z nami do końca, przez chwile myślał nad powrotem PKP. Ostateczna decyzje podjał po kebabie który postawił go na nogi :):)
Zresztą nie tylko jego :)
Po kebabie pojechaliśmy do Lidki kupić cos do picia i słodkiego i czas było już ruszać bo czas w naszym wypadku jest bardzo drogo ciemny :)
Od tego momentu zaczyna się etap drugi.
Przejechaliśmy zaledwie 35 km i już potrzebny był postój.
Prędkość oscylowała w granicach 20-24 km/h a morderczy uścisk wiatru wyciskał z nas ostatnie iskry zycia.
Wtedy to właśnie na 195 km ciało moje dopadło zmęczenie i znużenie. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko. Przecież siedzenie w ciepłym domku na kanapie z kuflem zimnego piwa daje więcej przyjemności niż szarpanie się z wiatrem na rowerze. Można tez wsiąść na trenażer i wykręcić 300 km, tylko nie poczuje się wtedy wiatru we włosach, spieczonych ust i nie zobaczy zachodu słońca (chyba że w TV )
Ale widocznie tak mój los :) i kręcić trzeba dalej bo do domku jeszcze daleko.
Te same myśli miał nie jeden raz Lewy89 ale chłopaka trzymaliśmy na duchu i dzieki temu a raczej dzieki swoim noga wytrzymał trase do końca.
Szarpałem się z tymi myslami przez około 60 km. Przypominałem sobie trase 324 km do Kołobrzegu i to co mówiłem po trasie ;) i ni w ząb pojąć nie mogę czemu znów to przechodze :)
Dopiero przed Gartz moje ciało dostało kopa.Właściwie to poczułem się jak po odrodzeniu :) Czarne mysli zwiały, przyszła chęc do krecenia i przyjemnośc z tego co robie. No i dobrze bo do domku pozostalo jeszcze 60 km.
Jechaliśmy spokojnie, zmęczeni, ale szczęśliwi że zaliczyliśmy kolejna 300 :)
Na rondzie Hakena pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domków.
Właściwie to nic więcej się nie wydarzyło i w domku wylądowałem około 19.30
Jestem szczęśliwy ze zaliczyłem kolejna 300 :):):)
Pozdrawiam.
..
- DST 318.26km
- Czas 13:10
- VAVG 24.17km/h
- VMAX 45.42km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2011
Kategoria Do i z pracy
Do i z pracy
Jak w temacie.
- DST 20.00km
- Czas 00:57
- VAVG 21.05km/h
- VMAX 44.20km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 marca 2011
Kategoria Do i z pracy
Po pracy z promocja :)
Dzisiaj po pracy postanowiliśmy z Krisem zrobić rundkę szczęścia :) czyli tradycyjne 40 km. Jako że po sobocie trzeba było nogi rozprostować postanowiliśmy nie przekraczać 30km/h i to nam sie udało :)
Wiatr mieliśmy prawie cały czas (to właśnie było tą promocja) w plecy,aż dziw, bo przecież robiliśmy koło. więc bez większego wysiłku zaliczyliśmy traskę.
Oby taka promocja trwała wiecznie :):):)
Wiatr mieliśmy prawie cały czas (to właśnie było tą promocja) w plecy,aż dziw, bo przecież robiliśmy koło. więc bez większego wysiłku zaliczyliśmy traskę.
Oby taka promocja trwała wiecznie :):):)
- DST 40.11km
- Czas 01:31
- VAVG 26.45km/h
- VMAX 44.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 marca 2011
Kolejna sobota z rowerowym BS Szczecin.
Kolejna sobota z rowerowym BS Szczecin.
Tym razem obraliśmy a raczej obrał kierunek Prenzlau Sargath. Spotkaliśmy się na rondzie przy jeziorku Słoneczne.
Zjawili się Jurektc,Sargath,Kris,Bartek,Gadbagienny,Paweł,Arek i Piotrek.
W tym zacnym gronie zrobiłem sobie zdjęcie (na zdjęciu nie ma Bartka bo spóźnił się) i ruszuliśmy w kierunku Lubieszyna. Tempo od początku zapodował Arek,Sargath i Piotrk który zresztą miał już w nogach 85 km. Niestety tak dawali sobie w kość że na granicy Arek miał już dosyć i chciał już wracać do domku :)ledwo go od tego zamiaru odwlekliśmy.
Po pewnych korektach tempo się unormowało i już bez większych przeszkód jechaliśmy przez Locknitz, Brussow do Prenzlau.
W Prenzlau trochę nam zeszło ale za pewne nie tyle co by chciał Sargath na fotografowanie i krecenie filmików. Ale mimo to czas płynął stanowczo za szybko :)
A tu pare naszych prac :)
Jakby tego jeszcze było mało Kris i Sargath wpadli na pomysł objechania jeziorka a raczej dwóch jezior.Nie mając mapy i nie znając trasy, łatwo było przewidzieć że może to się skończyc powrotem w ciemnościach :)
Na początku było jeszcze ok, zdawało się ze jedziemy zgodnie z obrzeżami jeziora ale jak jeziorka nam zanikały to zanikał nasz dobry kierunek :) i chcąc nie chcąc jechaliśmy w kierunku Szwedt. Na szczęście z Szwedt przeskoczyliśmy do Krajnika cos wpałaszować i kupic picia bo jechaliśmy już na oparach :):)
Z Krajnika to już tuz tuz do Mescherin a potem Rosówek,Kołbaskowo,Przecław i domek.
A tu Trasa Zamkowa Piotra Zaremby
No i jeszcze filmik :)
...
Tym razem obraliśmy a raczej obrał kierunek Prenzlau Sargath. Spotkaliśmy się na rondzie przy jeziorku Słoneczne.
Zjawili się Jurektc,Sargath,Kris,Bartek,Gadbagienny,Paweł,Arek i Piotrek.
W tym zacnym gronie zrobiłem sobie zdjęcie (na zdjęciu nie ma Bartka bo spóźnił się) i ruszuliśmy w kierunku Lubieszyna. Tempo od początku zapodował Arek,Sargath i Piotrk który zresztą miał już w nogach 85 km. Niestety tak dawali sobie w kość że na granicy Arek miał już dosyć i chciał już wracać do domku :)ledwo go od tego zamiaru odwlekliśmy.
Po pewnych korektach tempo się unormowało i już bez większych przeszkód jechaliśmy przez Locknitz, Brussow do Prenzlau.
W Prenzlau trochę nam zeszło ale za pewne nie tyle co by chciał Sargath na fotografowanie i krecenie filmików. Ale mimo to czas płynął stanowczo za szybko :)
A tu pare naszych prac :)
Jakby tego jeszcze było mało Kris i Sargath wpadli na pomysł objechania jeziorka a raczej dwóch jezior.Nie mając mapy i nie znając trasy, łatwo było przewidzieć że może to się skończyc powrotem w ciemnościach :)
Na początku było jeszcze ok, zdawało się ze jedziemy zgodnie z obrzeżami jeziora ale jak jeziorka nam zanikały to zanikał nasz dobry kierunek :) i chcąc nie chcąc jechaliśmy w kierunku Szwedt. Na szczęście z Szwedt przeskoczyliśmy do Krajnika cos wpałaszować i kupic picia bo jechaliśmy już na oparach :):)
Z Krajnika to już tuz tuz do Mescherin a potem Rosówek,Kołbaskowo,Przecław i domek.
A tu Trasa Zamkowa Piotra Zaremby
No i jeszcze filmik :)
...
- DST 186.92km
- Czas 07:42
- VAVG 24.28km/h
- VMAX 43.26km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 marca 2011
Kategoria Traski TC_TEAM
Do pracy a po pracy w droge :):)
Dzisiaj prawdę mówiąc nie miałem chęci jechać po pracy w traske,bo za bardzo sie wymęczyłem w robocie.Ale Kris mnie przekonał że warto i musiałem się z nim zgodzić :):) wyjścia nie było :):)
- DST 39.67km
- Czas 01:26
- VAVG 27.68km/h
- VMAX 51.95km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze