Sobota, 30 lipca 2011
Kategoria Wyprawy
Zgorzelec-Słubice
Dzień drugi.
Zgorzelec-Słubice
<a href="" title="GPSies - Trasa Odra-Nysa_Lipiec 2011_dzień 2"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Trasa Odra-Nysa_Lipiec 2011_dzień 2" /></a>
Wstaliśmy o 5.30
Ciuchy jeszcze były mokre po wczorajszej ulewie a za oknem ciąg dalszy deszczu :(. Nie buduje to dobrej atmosfery a ten kto przebywał kiedyś z Gadem to wie że nie ma złej pogody i nie ma złych warunków. A uśmiech na gębie to rzecz święta.
O 7.00 otwierają sklep dla biedaków wiec grzecznie czekaliśmy przed drzwiami jak za dawnych dobrych czasów :) poprawiając co nieco przy rowerach i je smarując.
Kilometry przejechane w deszczu i wietrze powinny liczyć się podwójnie :) tylko i tak w niczym by to nam nie pomogło. Deszcz lał cały dzień woda wlewała się za kurtki i wylewała rękawami. Wiatr nie oszczędzał. Istne szaleństwo. Może i dla tego Marek zdecydował zakończyć trasę. A ja prawie nie wyciągałem aparatu :):)Odłączył się od nas i pojechał na pociąg do Berlina. A my dalej jak te małe mróweczki pracowaliśmy dalej nad swoim sukcesem. Przemoknięci i zmarznięci bo było tylko 14 stopni gdzieś w wiacie autobusowej przebieramy się i odgrzewamy flaczki na Gadowej kuchence turystycznej. Troszkę to nas przywróciło do życia.
Ciuszki co prawda długo suche nie były ale zawsze te parę minut było ciepło :)
Najpiękniejszym miejscem na odcinku Zgorzelec- Słubice nie wątpliwie okazał się Bad Muskau. Będzie widać go na filmiku.(jak zamieszczę :):)) Miejsce godne polecenia .Było jeszcze jedno fajne miejsce tylko nie pamiętam gdzie, ale przynajmniej zrobiłem fotkę.
Dalej to tylko jazda i deszcz.
Przed samym Frankfurtem wylała Odra i musieliśmy parę kilometrów nadłożyć bo zalało nam ścieżkę. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni :):)
Zrobiliśmy małą przerwę i przynajmniej był czas zadzwonić do ojca Misiacza aby znalazł nam kwaterę w Słubicach .No i znalazł :):)
Tak więc pojechaliśmy pod wskazany adres. Tym razem było to miasteczko akademickie na ul.Piłsudzkiego.
I tym razem było już po 20.00
Pani z recepcji była bardzo miła znalazła nam ciepłe miejsce w kotłowni na nasze rowerki i mokre ciuszki a nam dała pokoiki 2 i 3 osobowe z łazienkami. Kuchnia wspólna na korytarzu.
I znów walka z czasem bo zaraz zamykają sklep.:)
Teraz czas na jedzenie no i oczywiście wspólne podsumowanie dnia przy piwku :):)
Zgorzelec-Słubice
<a href="" title="GPSies - Trasa Odra-Nysa_Lipiec 2011_dzień 2"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - Trasa Odra-Nysa_Lipiec 2011_dzień 2" /></a>
Wstaliśmy o 5.30
Ciuchy jeszcze były mokre po wczorajszej ulewie a za oknem ciąg dalszy deszczu :(. Nie buduje to dobrej atmosfery a ten kto przebywał kiedyś z Gadem to wie że nie ma złej pogody i nie ma złych warunków. A uśmiech na gębie to rzecz święta.
O 7.00 otwierają sklep dla biedaków wiec grzecznie czekaliśmy przed drzwiami jak za dawnych dobrych czasów :) poprawiając co nieco przy rowerach i je smarując.
Kilometry przejechane w deszczu i wietrze powinny liczyć się podwójnie :) tylko i tak w niczym by to nam nie pomogło. Deszcz lał cały dzień woda wlewała się za kurtki i wylewała rękawami. Wiatr nie oszczędzał. Istne szaleństwo. Może i dla tego Marek zdecydował zakończyć trasę. A ja prawie nie wyciągałem aparatu :):)Odłączył się od nas i pojechał na pociąg do Berlina. A my dalej jak te małe mróweczki pracowaliśmy dalej nad swoim sukcesem. Przemoknięci i zmarznięci bo było tylko 14 stopni gdzieś w wiacie autobusowej przebieramy się i odgrzewamy flaczki na Gadowej kuchence turystycznej. Troszkę to nas przywróciło do życia.
Ciuszki co prawda długo suche nie były ale zawsze te parę minut było ciepło :)
Najpiękniejszym miejscem na odcinku Zgorzelec- Słubice nie wątpliwie okazał się Bad Muskau. Będzie widać go na filmiku.(jak zamieszczę :):)) Miejsce godne polecenia .Było jeszcze jedno fajne miejsce tylko nie pamiętam gdzie, ale przynajmniej zrobiłem fotkę.
Dalej to tylko jazda i deszcz.
Przed samym Frankfurtem wylała Odra i musieliśmy parę kilometrów nadłożyć bo zalało nam ścieżkę. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni :):)
Zrobiliśmy małą przerwę i przynajmniej był czas zadzwonić do ojca Misiacza aby znalazł nam kwaterę w Słubicach .No i znalazł :):)
Tak więc pojechaliśmy pod wskazany adres. Tym razem było to miasteczko akademickie na ul.Piłsudzkiego.
I tym razem było już po 20.00
Pani z recepcji była bardzo miła znalazła nam ciepłe miejsce w kotłowni na nasze rowerki i mokre ciuszki a nam dała pokoiki 2 i 3 osobowe z łazienkami. Kuchnia wspólna na korytarzu.
I znów walka z czasem bo zaraz zamykają sklep.:)
Teraz czas na jedzenie no i oczywiście wspólne podsumowanie dnia przy piwku :):)
- DST 208.55km
- Czas 09:27
- VAVG 22.07km/h
- VMAX 42.06km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie było tak źle :) Mi się podobało :) Tak kształtuje się charakter i formę :)
Benji - 21:13 czwartek, 4 sierpnia 2011 | linkuj
rzeczywiście trzeba mieć zaparcie ! Ogólny podziw ! :)))
tunislawa - 22:52 środa, 3 sierpnia 2011 | linkuj
graty za silną psychę!!!
ale jakos nie żałuje że się nie zabrałem i tak przyjdzie zima i jeszcze lepsze traski będa :)) sargath - 19:41 wtorek, 2 sierpnia 2011 | linkuj
ale jakos nie żałuje że się nie zabrałem i tak przyjdzie zima i jeszcze lepsze traski będa :)) sargath - 19:41 wtorek, 2 sierpnia 2011 | linkuj
Nie na darmo ten park znajduje się na liście UNESCO. Pogoda rzeczywiście Was nie rozpieszczała...
rammzes - 19:25 wtorek, 2 sierpnia 2011 | linkuj
ja dziękuje, w taką pogodę to ciężko mi z domu wyjść, a przejechać ponad 200km ?!?! to prawie jak samobójstwo
TomekSzczecin - 16:56 wtorek, 2 sierpnia 2011 | linkuj
Komentuj