Informacje

  • Wszystkie kilometry: 75359.88 km
  • Km w terenie: 2686.53 km (3.56%)
  • Czas na rowerze: 126d 02h 07m
  • Prędkość średnia: 24.12 km/h
  • Suma w górę: 352578 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jurektc.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 4 stycznia 2012 Kategoria Holandia

Trasa nr.1 - Wrota Europy

Po długiej przerwie w ujeżdżaniu rowerka nadszedł czas na zmiany. Nadarzająca się okazja do systematycznego odpoczynku po pracy skłoniła mnie do zabrania roweru ze sobą . Chwila długo oczekiwana, nadszedł czas na zmiany.
Mimo ze podróż była wyczerpująca bo az 15 godzin spedzonych w busie z uśmiechem na gębie o 1.30 w nocy składałem rowerek aby z rana śmignąć w pierwsza zaplanowaną podróż po Holenderskich ścieżkach.
Cel- Wrota Europy.


Traska niezbyt wymagająca i stosunkowo nie długa. Zapakowałem bidon picia i o 11.10 ruszyłem w drogę. Wcześniej wykułem traskę na pamięć co by zdążyć przed nocą :) do pracy.
Ostatnio Holandię nawiedzają straszne wiatry ale tym razem nic nie było mnie w stanie odwieść od planów. Zresztą co to wiatry, ostatnie dwa tygodnie non stop padało a tu dzień wyjazdu i słoneczko.
Przez pierwsze 31 km jechało się wybornie wiatr boczny albo właściwie go nie było bo nie czułem, ale chyba dla tego że pchał mnie jak szalony do przodu. Prędkości przelotowe były znaczne a zapewne nie można to przypisać mojej formie bo daleko mi do niej.



Tak że, robiąc częste przerwy na filmowanie dotarłem spokojnie i szczęśliwie do celu. Posiedziałem parę minut napiłem się odpocząłem i czas było już wracać.
Przez pierwsze kilometry drogi powrotnej było jeszcze całkiem normalnie mimo że jechałem samiuśkim cyplem wiatr jeszcze mi sprzyjał. Horror zaczął się na 42 km. Do domku pozostało mi 20 km a wiatr zabierał mi drobinka po drobince życie. Tak nie miłosiernie wiał w twarz że parę razy miałem już ochotę zsiąść z mej klaczy i się rozpłakać. Ostatnie 15 km pokonywałem z prędkością 11-15 km /h. Mięsnie były tak rozgrzane że aż mnie paliły od środka. Picie się skończyło już dawno, sklepu tzw. rodzinnego nie uświadczysz a najbliższy market dopiero za 10 km. Wlekłem się resztkami sił i rozmyślałem co kupie co zjem co się napije jak dojadę do sklepu.
Tym razem padło na kebaba i Colę. Czułem jak z każdym kęsem wraca mi energia i życie.
Ostatnie kilometry może nie szybciej ale bardziej szczęśliwie jechałem do domku. Wiatr nie dawał za wygraną ale teraz miałem go już głęboko w d…. .
Wiedziałem że dotrę do celu. Heheheh
  • DST 62.25km
  • Czas 03:10
  • VAVG 19.66km/h
  • VMAX 35.71km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Author
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Po profilu widzę, że górek tam nie uświadczysz, ale w zamian masz odkryte wietrzne tereny.
Kozę chyba wyciągnąłeś z tego rowu melioracyjnego :)
Gryf
- 16:14 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj
Wreszcie jesteś?
I co? Prawda, że warto było zabrać rowerek?
Ten leżący rowerek to najnowszy nabytek ? :)))
Misiacz
- 11:58 sobota, 7 stycznia 2012 | linkuj
Nareszcie :-)
jarrek-removed
- 18:56 piątek, 6 stycznia 2012 | linkuj
Czyżby wiatr utrudniał robienie fotek? A tak bym sobie chciała popatrzeć na piękne ścieżki rowerowe :-)
niradhara
- 17:54 piątek, 6 stycznia 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ktakj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl