Piątek, 25 lutego 2011
Banie
Nabrałem chęci na rower już w czwartek.Wypisałem sobie dzień urlopu na piątek i z rana no może nie zupełnie bo o 9,30 pognałem swym pięknym cudem nabijać kilometry :)
Miałem wyjechać jeszcze wczesniej ale temperatura za oknem -9 stanowczo mnie zniechęciła, już nawet kręciły mi się po głowie myśli że nic z tego nie wyjdzie bo gdzie jechać na taki mróz. Przyglądałem się termometrowi przez około godz i jak zobaczyłem ze w ciągu godziny mróz spadł o 2 stopnie to znaczy że już czas się zbierać :)
Obrałem dzisiaj kierunek Banie,czemu? sam nie wiem ale tak się stało wiec trzeba było się brać do roboty bo czekało mnie 130 km.
Pogoda była słoneczna chęci wielkie więc kilometry mijały przyjemnie.Plan był taki żeby jechać w miarę bocznymi drogami ale jak to bywa z planem szybko uległ zmianie.
Sam początek przebiegał jeszcze według planu,kierowałem się ul.Gdańską do Podjuch a nastepnie do Radziszewa.W Radziszewie odbiłem na Chlebowo,Gardno,Chwastnice,Sobieradz,Dołgie,Borzyn,Wirów i wyjechałem w Gryfinie. Miałem na liczniku 50 km i już czułem się zmęczony tym wiatrem. Cały czas wiał w morde i kilometr po kilometrze osłabiał mnie okropnie. Nawet chciałem już wracac do domku ale gdzie te 130 km ??:) na liczniku.
Chwila przemyślenia i ….dalej w drogę :)
Przez Pniewo,Lubanowo dotarłem do Bani i do jeziora Dłużecz. A jeszcze 5km przed Baniami chciałem zawracać bo czułem się dosłownie wyrabany z kapci :) (nastepne 25 km idealnie pod wiatr).Pod górki wdrapywałem się 16 km/h a z górki może dochodziłem do 22 :) Tak więc na 75 km miałem już dosyć i najchętniej wróciłbym taxi do domku :) srednią miałem 22,5km/h
Krótka przerwa fotka idioty z rowerem na lodzie i czas już wracać.
Z powrotem na szczęście było z wiatrem,więc mogłem troche odpocząć, i przy okazji podreperować średnią :)
Wracałem prawie całą drogę z wiatrem, ale na dojazd do Bani zużyłem tyle sił że po chwilowym wniebowzięciu tempo ustatkowało się mniej więcej przy 26 km/h.
Tym razem w Podjuchach odbiłem na autostrade poznańską i tak snułem się do domku az do mostu nad odra gdzie podjeżdżając pod najazd na most dopadły mnie takie skurcze że musiałem spadać z roweru i to szybko :) żeby się nie wyłożyć.
Pare minut przerwy pare łyków picia i poczułem się lepiej więc trzeba było jechac dalej.
Z poznańskiej odbiłem na tame pomorzańska i już prościutko było do domku.
Do domku wpadłem zmęczony na maxa,musiałem się położyć żeby nabrac troche sił i nie upaść na podoge :):)
Na szczęście dochodze do siebie a że czasu mam niewiele to tylko ograniczam się do wpisu :) i zaraz do łóżeczka bo jutro powtórka.
Pozdrawiam.
I na koniec jeszcze dwie foteczki.
?129891414681198#lat=53.25043&lng=15.04578&zoom=9&type=2
Miałem wyjechać jeszcze wczesniej ale temperatura za oknem -9 stanowczo mnie zniechęciła, już nawet kręciły mi się po głowie myśli że nic z tego nie wyjdzie bo gdzie jechać na taki mróz. Przyglądałem się termometrowi przez około godz i jak zobaczyłem ze w ciągu godziny mróz spadł o 2 stopnie to znaczy że już czas się zbierać :)
Obrałem dzisiaj kierunek Banie,czemu? sam nie wiem ale tak się stało wiec trzeba było się brać do roboty bo czekało mnie 130 km.
Pogoda była słoneczna chęci wielkie więc kilometry mijały przyjemnie.Plan był taki żeby jechać w miarę bocznymi drogami ale jak to bywa z planem szybko uległ zmianie.
Sam początek przebiegał jeszcze według planu,kierowałem się ul.Gdańską do Podjuch a nastepnie do Radziszewa.W Radziszewie odbiłem na Chlebowo,Gardno,Chwastnice,Sobieradz,Dołgie,Borzyn,Wirów i wyjechałem w Gryfinie. Miałem na liczniku 50 km i już czułem się zmęczony tym wiatrem. Cały czas wiał w morde i kilometr po kilometrze osłabiał mnie okropnie. Nawet chciałem już wracac do domku ale gdzie te 130 km ??:) na liczniku.
Chwila przemyślenia i ….dalej w drogę :)
Przez Pniewo,Lubanowo dotarłem do Bani i do jeziora Dłużecz. A jeszcze 5km przed Baniami chciałem zawracać bo czułem się dosłownie wyrabany z kapci :) (nastepne 25 km idealnie pod wiatr).Pod górki wdrapywałem się 16 km/h a z górki może dochodziłem do 22 :) Tak więc na 75 km miałem już dosyć i najchętniej wróciłbym taxi do domku :) srednią miałem 22,5km/h
Krótka przerwa fotka idioty z rowerem na lodzie i czas już wracać.
Z powrotem na szczęście było z wiatrem,więc mogłem troche odpocząć, i przy okazji podreperować średnią :)
Wracałem prawie całą drogę z wiatrem, ale na dojazd do Bani zużyłem tyle sił że po chwilowym wniebowzięciu tempo ustatkowało się mniej więcej przy 26 km/h.
Tym razem w Podjuchach odbiłem na autostrade poznańską i tak snułem się do domku az do mostu nad odra gdzie podjeżdżając pod najazd na most dopadły mnie takie skurcze że musiałem spadać z roweru i to szybko :) żeby się nie wyłożyć.
Pare minut przerwy pare łyków picia i poczułem się lepiej więc trzeba było jechac dalej.
Z poznańskiej odbiłem na tame pomorzańska i już prościutko było do domku.
Do domku wpadłem zmęczony na maxa,musiałem się położyć żeby nabrac troche sił i nie upaść na podoge :):)
Na szczęście dochodze do siebie a że czasu mam niewiele to tylko ograniczam się do wpisu :) i zaraz do łóżeczka bo jutro powtórka.
Pozdrawiam.
I na koniec jeszcze dwie foteczki.
?129891414681198#lat=53.25043&lng=15.04578&zoom=9&type=2
- DST 130.37km
- Czas 05:33
- VAVG 23.49km/h
- VMAX 43.61km/h
- Temperatura -5.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
A śniegu wcale. U nas szusują na nartach. Fotki to pierwsza klasa:) O kilometrach to nie wspominam, bo u Szczecinian to norma;)
sikorski33 - 20:02 sobota, 26 lutego 2011 | linkuj
ostatnie foto kojarzy mi się bardziej z jakimś Meksykiem, niż z Polską :D
kkkrajek18-remov - 18:22 sobota, 26 lutego 2011 | linkuj
za mało fotek z tej traski a szkoda bo myślałem że sobie pooglądam :(:(:( TY lepiej nabieraj siły na poniedziałek bo czeka nas nie lada wyzwanie więc 3m się zioooommm :):):)
młody ... - 09:19 sobota, 26 lutego 2011 | linkuj
Ładna wycieczka. Jak ostatnio jeździłem w mrozie 3 dni z rzędu to tak zdarłem sobie gardło, że 1,5 tygodnia chorowałem (katar, krtań, kaszel) dlatego czekam na ocieplenie, bo przy minus kilkunastu to jednak jest hardkor - szczególnie na dalsze wypady. Fajne zdjęcie z tymi drzewami, prawie sepia..
Jocker - 21:17 piątek, 25 lutego 2011 | linkuj
Ładny dystans, ostatnie zdjęcie super według mnie. I śniegu u was że aż oczy bolą :)
rejziak79-remove - 21:13 piątek, 25 lutego 2011 | linkuj
Imponująca ilość kilometrów zważywszy na ma porę roku i temperatury. Gratuluję też udanych foto. Szczególnie ta ostatnia ma coś w sobie,
Bucz - 20:33 piątek, 25 lutego 2011 | linkuj
Twoje zakwasy z dziś dają mi nadzieję, że ja nie będę miał zakwasów jutro! :)))
Misiacz - 19:45 piątek, 25 lutego 2011 | linkuj
Komentuj