Niedziela, 14 listopada 2010
Locknitz
Dzisiaj z nim byłem w Locknitz
Po to zeby zobaczyć 1000 letni dąb
Jestem naciskany z różnych żródeł :)zeby dokończyc wpis, no ale wez go dokończ człowieku jak weny brak.:) Zreszta czytając opisy Misiacza człowiek juz nic więcej nie ma do powiedzenia :)
Wiadomo że była niedziela bez opadów rower stoi i rdzewieje wiec czemu sie nie wybrac na traske.Misiacz nawet mial dogadanego znajomego z bikestats na wspólną przejażdzke ale jak zawsze cos nie wypaliło i ja zawsze zostaliśmy sami.Ale co tam,jedziemy sami.Traska nie inaczej jak na zachód bo Misiacz panicznie boi sie naszych szalonych kierowców.Kierunek Loecknitz asfalt, bo niestety drogi polne a taka mieliśmy jechać troche po deszczu byly podmokle.Jechalo sie bardzo przyjemnie,wręcz turystycznie ale tez i takie było założenie "chorego" Misiacza :) bajla bajla focenie a nawet nad jeziorkiem zostalem poczęstoany wybornym browarkiem :) żyć nie umierać :):):):)
Czas szybko plynie na rowerze wiec trzeba wracac do domku na obiad który juz prawie stoi na stole.Kobieta dzwoni a tu człowiek jeszcze daleko w polu :) ale do czasu wspólnego przejazdu trzymamy tempo około 22-24 km/h zadnego szaleństwa :)
No i w końcu nastepuje ten moment,moment roztania z Misiaczem,a do domku jeszcze 9 km a obiad juz na stole :)
Pomyslalem sobie ze się sprawdze,czy dam rade ten dystans pokonać maksymalnym spidem :) I tak tez zrobiłem. Prędkośc oscylowała w przedziale 36-38 km/h az sam sie dziwie ze mam jeszcze tyle sily :)
Dopiero pod ul.Wilczą moja ukochana górką która pokonuje codziennie do i z pracy wyzionąłem ducha :)wdrapałem się pod nią około 20km/h i do domku wpadlem jeszcze na letni obiad :).
Tylko co to był za obiad jak rece i nogi trzęsły się z przemęczenia ::) ale co sie nie robi dla ukochanej zoneczki zeby byc na czas na obiad :):)
No i to byloby na tyle.
Zamieszcze jeszcze tylko pare fotek
i to na dzisiaj tyle.
Pozdrawiam czytających :)
Po to zeby zobaczyć 1000 letni dąb
Jestem naciskany z różnych żródeł :)zeby dokończyc wpis, no ale wez go dokończ człowieku jak weny brak.:) Zreszta czytając opisy Misiacza człowiek juz nic więcej nie ma do powiedzenia :)
Wiadomo że była niedziela bez opadów rower stoi i rdzewieje wiec czemu sie nie wybrac na traske.Misiacz nawet mial dogadanego znajomego z bikestats na wspólną przejażdzke ale jak zawsze cos nie wypaliło i ja zawsze zostaliśmy sami.Ale co tam,jedziemy sami.Traska nie inaczej jak na zachód bo Misiacz panicznie boi sie naszych szalonych kierowców.Kierunek Loecknitz asfalt, bo niestety drogi polne a taka mieliśmy jechać troche po deszczu byly podmokle.Jechalo sie bardzo przyjemnie,wręcz turystycznie ale tez i takie było założenie "chorego" Misiacza :) bajla bajla focenie a nawet nad jeziorkiem zostalem poczęstoany wybornym browarkiem :) żyć nie umierać :):):):)
Czas szybko plynie na rowerze wiec trzeba wracac do domku na obiad który juz prawie stoi na stole.Kobieta dzwoni a tu człowiek jeszcze daleko w polu :) ale do czasu wspólnego przejazdu trzymamy tempo około 22-24 km/h zadnego szaleństwa :)
No i w końcu nastepuje ten moment,moment roztania z Misiaczem,a do domku jeszcze 9 km a obiad juz na stole :)
Pomyslalem sobie ze się sprawdze,czy dam rade ten dystans pokonać maksymalnym spidem :) I tak tez zrobiłem. Prędkośc oscylowała w przedziale 36-38 km/h az sam sie dziwie ze mam jeszcze tyle sily :)
Dopiero pod ul.Wilczą moja ukochana górką która pokonuje codziennie do i z pracy wyzionąłem ducha :)wdrapałem się pod nią około 20km/h i do domku wpadlem jeszcze na letni obiad :).
Tylko co to był za obiad jak rece i nogi trzęsły się z przemęczenia ::) ale co sie nie robi dla ukochanej zoneczki zeby byc na czas na obiad :):)
No i to byloby na tyle.
Zamieszcze jeszcze tylko pare fotek
i to na dzisiaj tyle.
Pozdrawiam czytających :)
- DST 80.29km
- Czas 03:55
- VAVG 20.50km/h
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Och, Misiaczu, nie martw się, znamy Cię przecież wirtualnie i wiemy, że to nie żadne panikarstwo, tylko rozwaga i ostrożność :)
[b]Jurku[/] - fotki są naprawdę piękne, warto było czekać :) niradhara - 17:51 czwartek, 18 listopada 2010 | linkuj
[b]Jurku[/] - fotki są naprawdę piękne, warto było czekać :) niradhara - 17:51 czwartek, 18 listopada 2010 | linkuj
Najpierw "wazelinka" o moich opisach a potem ...noo...to może być, dziękuję...
...a potem wychodzi, że jestem "chorym" panikarzem bojącym się kierowców - wariatów !!! ;)))
...i bądź tu człowieku normalny :(((
<LOL> Misiacz - 16:51 wtorek, 16 listopada 2010 | linkuj
...a potem wychodzi, że jestem "chorym" panikarzem bojącym się kierowców - wariatów !!! ;)))
...i bądź tu człowieku normalny :(((
<LOL> Misiacz - 16:51 wtorek, 16 listopada 2010 | linkuj
Dość lakoniczny ten wpis, a tak na niego czekałam ;)
Pozdrawiam :) niradhara - 19:30 niedziela, 14 listopada 2010 | linkuj
Komentuj
Pozdrawiam :) niradhara - 19:30 niedziela, 14 listopada 2010 | linkuj