Niedziela, 27 kwietnia 2014
Kategoria Szosa
Trasa nr 37
Dzisaj to raczej dzień nie można zaliczyć do udanych .
Ale od początku.Pogoda ładna chęci są więc postanowiłem sobie wyskoczyc do Nowego Warpna. W drodze do głębokiego był rozruch od głębokiego do Dobieszczyna złapałem dobrego zywiciela.Jechał równo i szybko.
Tylko że pojechał w strone granicy a mój plan był troszke inny więc odiłem w prawo na Nowe warpno. Po około 2km kolejni zywiciele na horyzoncie.Przycisnąłem i doszedłem. Było to dwóch starszych panów.Tyle że ci panowie cisneli jeszcze lepiej niż ten młodzian którego trzymałem sie wczesniej. Oj lubie te klimaty.Przywitałem sie i zapytałem czy mogę sie dołączyć.Sprzeciwu nie było więc do samego Nowego Warpna siedziałem im na kole.
W Nowym Warpnie nawrotka przerwa na siusiu i dzida z powrotem.
W między czasie panowie troszke sie ze mnie pośmiali że młodzian jestem i takie tam :)
Postanowiłem że w końcu dam im zmianę :) zebrałem w sobie wszystkie siły jakie miałem :) i przycisnąłem. 34-35 km/h na nikim nie robi wrażenia jade i tak sobie mysle czy dojade do głębokiego :) heheh takim tempem. Treningi z Gadzikiem przydały się .:)
Po około 5 km ciach coś strzeliło pękło w tylnim kole.Stajemy, oględziny wskazały że pękła szprycha tylko że tak koło dostało 8 że nie dało się jechać.Żaden z nas nie miał kluczy.Poluzowaliśmy maksymalnie hamulec ale na nic to bo koło miało takie bicie że ocierało o ramę. Próbowaliśmy jeszcze je troche naciągnąć naprostowac na siłę żeby tylko jechać.Troszke pomogło. Podziękowałem panom za towarzystwo i pomoc.Panowie pojechali dalej a ja bujając sie pare km/h ujechałem może z 1 km i ciach kolejna szprycha pękła.
Teraz to juz miałem totalnie zablokowane koło.O jezdzie nie był mowy ba nawet prowadzić sie nie dało.Dzwonie do córy o pomoc mówie gdzie jestem ale że to młody kierowca nie chce za dużo szczegółów i prosi żeby co jakiś czas zadzwonic i ją pokierować.
Ok tak robię
Rower na ramię i w drogę nie ma co czekać przecież i tak zaraz mnie córa zgarnie.
Po kilku kilometrach marszu myslę sobie zadzwonię wyciągam telefon a on Ku.................................a rozładował się :)
No to teraz jeszcze mi przyjdzie córe szukać :)
Rowerzyści zatrzymują się proponując pomoc ale pomóc tu sie nie da :(
Po jakimś czasie zatrzymuje rowerzyste z prośbą o pozyczenie telefonu.Dzwonie i okazuję się że córa jest w Brzózkach :)
Korekta,dokładnie mówię jak ma jechac i zasuwam dalej.
Po kolejnych kilku kilometrach znów dzwonię tym razem jest w Jasienicy :) w końcu młody to kierowca nie znający terenu :) trzymam nerwy :) i zasuwam dalej. Zasuwałem tak 17 km ale z sukcesem bo w końcu mnie znalazła :)
Szczęśliwy zapakowałem sie do auta i ruszylismy do domku.
Teraz nogi mnie bolą jakbym przejechał z Gdzikiem 400 km a ramię jakbym przerzucił ze 3 tony cementu :):) hehehe
Tak więc dzisiaj rower mnie wiózł do Nowego Warpna a ja go od Nowego Warpna :):)
Ale od początku.Pogoda ładna chęci są więc postanowiłem sobie wyskoczyc do Nowego Warpna. W drodze do głębokiego był rozruch od głębokiego do Dobieszczyna złapałem dobrego zywiciela.Jechał równo i szybko.
Tylko że pojechał w strone granicy a mój plan był troszke inny więc odiłem w prawo na Nowe warpno. Po około 2km kolejni zywiciele na horyzoncie.Przycisnąłem i doszedłem. Było to dwóch starszych panów.Tyle że ci panowie cisneli jeszcze lepiej niż ten młodzian którego trzymałem sie wczesniej. Oj lubie te klimaty.Przywitałem sie i zapytałem czy mogę sie dołączyć.Sprzeciwu nie było więc do samego Nowego Warpna siedziałem im na kole.
W Nowym Warpnie nawrotka przerwa na siusiu i dzida z powrotem.
W między czasie panowie troszke sie ze mnie pośmiali że młodzian jestem i takie tam :)
Postanowiłem że w końcu dam im zmianę :) zebrałem w sobie wszystkie siły jakie miałem :) i przycisnąłem. 34-35 km/h na nikim nie robi wrażenia jade i tak sobie mysle czy dojade do głębokiego :) heheh takim tempem. Treningi z Gadzikiem przydały się .:)
Po około 5 km ciach coś strzeliło pękło w tylnim kole.Stajemy, oględziny wskazały że pękła szprycha tylko że tak koło dostało 8 że nie dało się jechać.Żaden z nas nie miał kluczy.Poluzowaliśmy maksymalnie hamulec ale na nic to bo koło miało takie bicie że ocierało o ramę. Próbowaliśmy jeszcze je troche naciągnąć naprostowac na siłę żeby tylko jechać.Troszke pomogło. Podziękowałem panom za towarzystwo i pomoc.Panowie pojechali dalej a ja bujając sie pare km/h ujechałem może z 1 km i ciach kolejna szprycha pękła.
Teraz to juz miałem totalnie zablokowane koło.O jezdzie nie był mowy ba nawet prowadzić sie nie dało.Dzwonie do córy o pomoc mówie gdzie jestem ale że to młody kierowca nie chce za dużo szczegółów i prosi żeby co jakiś czas zadzwonic i ją pokierować.
Ok tak robię
Rower na ramię i w drogę nie ma co czekać przecież i tak zaraz mnie córa zgarnie.
Po kilku kilometrach marszu myslę sobie zadzwonię wyciągam telefon a on Ku.................................a rozładował się :)
No to teraz jeszcze mi przyjdzie córe szukać :)
Rowerzyści zatrzymują się proponując pomoc ale pomóc tu sie nie da :(
Po jakimś czasie zatrzymuje rowerzyste z prośbą o pozyczenie telefonu.Dzwonie i okazuję się że córa jest w Brzózkach :)
Korekta,dokładnie mówię jak ma jechac i zasuwam dalej.
Po kolejnych kilku kilometrach znów dzwonię tym razem jest w Jasienicy :) w końcu młody to kierowca nie znający terenu :) trzymam nerwy :) i zasuwam dalej. Zasuwałem tak 17 km ale z sukcesem bo w końcu mnie znalazła :)
Szczęśliwy zapakowałem sie do auta i ruszylismy do domku.
Teraz nogi mnie bolą jakbym przejechał z Gdzikiem 400 km a ramię jakbym przerzucił ze 3 tony cementu :):) hehehe
Tak więc dzisiaj rower mnie wiózł do Nowego Warpna a ja go od Nowego Warpna :):)
- DST 39.00km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Author
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Scenariusz jak z filmu: awaria, nic nie można zrobić i jeszcze do tego rozładowana komórka - normalnie amerykański film :)
Nie dziwię się, że te szprychy tak szczelają, po pierwsze twoje kopyto, a po drugie to one sa rozsiane po tej obręczy jak kukurydza na ruskim polu hahaha... Te kółka są dla panienek.
Ważne, że Tobie się nic nie stało i córa Cię odnalazła :) Gryf - 18:30 poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | linkuj
Nie dziwię się, że te szprychy tak szczelają, po pierwsze twoje kopyto, a po drugie to one sa rozsiane po tej obręczy jak kukurydza na ruskim polu hahaha... Te kółka są dla panienek.
Ważne, że Tobie się nic nie stało i córa Cię odnalazła :) Gryf - 18:30 poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | linkuj
Faktycznie miałeś Ku.................................a pecha.
srk23 - 14:03 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj